28 czerwca została podjęta decyzja o usunięciu z gniazda nieżywego pisklaka. Było to konieczne, ponieważ po nieudanej próbie wyrzucenia ciałka przez Klekotkę, martwy bocian przygniótł żywego.
Zauważyliśmy również, że Ana jedyna który przeżyła, od dwóch dni nie była karmiona. Widzieliśmy, że młody bocian jest bardzo słabyi nie przeżył by następnej nocy.
Po jeszcze kilkugodzinnej obserwacji oraz po konsultacji z weterynarzem oraz z Panem Jackiem z Pogotowia Leśnego w Mikołowie zdjęliśmy bocianka z gniazda. Młody został ?zbadany? przez weterynarza ? był mocno wygłodzony i osłabiony. Bocian jest teraz zadbany, karmiony i ogrzewany.
Obecnie bociek ma się dobrze. Regularnie dostaje pokarm i jest pod stałą opieką weterynaryjną.
Cała akcja została przeprowadzona po to, by uratować małego bocianka. Decyzja o zabraniu go z gniazda była dobrze przemyślana i skonsultowana z odpowiednimi specjalistami. Nie żałuję przeprowadzenia tego działania, bo dzięki temu mały żyje i ma się dobrze. Mojego zachowania nie pochwala nijaki np. (Pan Pio?4). Uważam, że jest hienąbocianią węszącą po wszystkich bocianich portalach i szukającą sensacji. Taka osoba nie może być nazywana bocianolubem.
A ja myślę, że każdy prawdziwy ?bocianolub? zrobiłby tak samo w podobnej sytuacji.
zdjęcia ANY wkrótce