O MYŚLICZCE, O INTERWENCJACH I WSPOMAGANIACH W GNIAZDACH i jeszcze paru innych rzeczach …
Jeszcze niedawno cieszyliśmy się z przylotu bocianków, pierwszych jajeczek, potem etapu klucia pisklaków czy jak ktoś woli kiwaczków … a już mamy środek sezonu i maluchy szybko rosną. Dziś z przyjemnością można było zaobserwować jak pierwsze dwa klekusiowe stają na nóżki i machają mizernymi jeszcze skrzydełkami :). Czas pędzi ale też szybko ewaluują nasze emocje ! Dopiero co drżeliśmy i modliliśmy się niemal o powodzenie w znoszeniu jajeczek, potem kluciu w Szczytnicy – wreszcie wybuchła cała gama emocji wśród obserwujących bocianolubów, gdy Myśliczka nie zachowywała się (zdaniem części) jak należało, znikała na kilkanaście godzin z gniazda i małe Radostka i Nadziejka (też ich zdaniem (?!)) głodowały … To najpierw fakty – nigdy nie głodowały, choć jadły rzadziej niż klekusiowe, PG podrzucał do oczka wodnego dwa razy dziennie duże porcje … a wspaniały, niezmordowany Kleo zawsze miał dla nich w zanadrzu jakiś smakowity kąsek ! Zresztą rosną jak na drożdżach, pięknie się tulą do siebie i śpią przeważnie złożone w paragraf 🙂 Przedstawię swoją teorię dlaczego tak się zachowywała i częściowo jeszcze zachowuje Myśliczka. Ona miała 2 lata gdy została bocianią matką – to wielka rzadkość ….a na wiek ludzki to jakby 13-14 dziewczyna urodziła dziecko. Czy tak młoda matka, która de facto jeszcze jest dzieckiem, zawsze umie się zachować ? A jeszcze jedno, rozwój bociana jest w olbrzymim skrócie taki : na wiosnę się legnie, jesienią odlatuje, powraca po roku (to duża rzadkość ale się zdarza) częściej po 2-4 latach … ale nie zakłada gniazda przebywa rok, dwa w luźnych młodzieńczych grupach … Myśliczka ze względu na uraz części ogonowej nie odleciała do Afryki, roczna trafiła do Klekusiowa i tu po kolejnym przezimowaniu – wypuszczona weszła w związek z Kleo !!! Przeżywa w łączny, przyśpieszony sposób dwa etapy na raz w bocianim życiu : jeszcze młodzieńczych eskapad i młodziutkiej bocianiej mamy ! Ale uczy się szybko : na początku znikała od świtu do 18,00 (jak twierdzi PG przebywała na pobliskiej podmokłej łące), nie umiała zrzucać pokarmu – dziś była więcej niż pół dnia w gnieździe i kilka razy mniej lub bardziej udanie karmiła, osłania pięknie swoje bocianiątka od słońca i intruzów (raz tak było). W pierwszym okresie na czacie trochę do niej przylgnęła ksywa Latawica, ale proszę się nie oburzać (bo i takie głosy są) – potwierdzam to z wielkiej sympatii i raczej troski … a jak dziś powiedziano ona Latawica a on Włóczykij !
Na tym tle przewijał się problem : ingerować czy nie ingerować – oto jest pytanie ??? To temat rzeka a miejsca tu mało … skrajnie są tacy co uważają (choćby grupa ekologiczna), nie ingerujemy w przebieg lęgu … choćby się paliło i waliło – to my tylko bierni obserwatorzy ! Na drugim krańcu są tacy nadopiekuńczy !!! Jak żartował jeden z kolegów z czatu, że niektórzy chcieliby karmić bocianki łyżeczką … PG uważa (ja też mam takie zdanie), że ingerować jak najmniej, w sytuacjach absolutnie koniecznych, bezpośredniego zagrożenia życia … można wspomagać np. podrzucając jedzenie blisko gniazda – nic więcej – a w Klekusiowie ani w Szczytnicy poważne zagrożenie w tym sezonie nie nastąpiło ! Przy okazji planowane jest umieszczenie małego bocianka Frania w klekusiowym gnieździe przy okazji obrączkowania, które z tego powodu może być lekko przyśpieszone. Jak dobrze pamiętamy podobna akcja adopcyjna, w zeszłym roku, zakończyła się pełnym powodzeniem i Klocek odleciał za swoimi (przyszywanymi) siostrami i braćmi do Afryki 🙂
JESZCZE JEDNO – CZYTAJMY KOMENTARZE POD AKTUALNOŚCIAMI – pod ostatnimi kilkakrotnie zamieszczałem nowe wieści z Klekusiowa, bo to dla mnie najszybsza forma przekazu … a sporo osób pytało gdzie to jest ???
B I E Ż Ą C E A K T U A L N O Ś C I
B O C I A N K I – dużo informacji było już w komentarzu… do tych bocianów w gniazdach dodam, że PG zauważył u nich pewną nerwowość, bo pokarmu jest dużo, ale z powodu braku deszczu jest on dość jednostronny – PG specjalnie kupuje rosówki po ok. 1zł/szt … w celu uzupełnienia diety… Można tez zauważyć, że dorosłe w Klekusiowe i w Szczytnicy na 1-2 min. zostawiają pisklaki same i przynoszą wodę w największe upały. FRANIO – malutki bocianek, który przybył w międzyczasie z Włodzic Wielkich niedaleko Bolesławca, po wyrzuceniu (wypadnięciu ) z gniazda – ma się dobrze … zajada z apetytem i dobrze rokuje … W ładny dzień przebywa na powietrzu w niskiej wolierze na zaimprowizowanym gnieździe a w nocy trafia do bocianiej sypialni. Dobrze rokuje i tak jak napisałem wyżej, ma trafić do klekusiowego gniazda. Bubu i Buba przebywają blisko siebie, najczęściej na wysokim gnieździe, czy są (będą) jajeczka – obserwacja jest utrudniona, będziemy wiedzieć w najbliższych dniach. Po tym jak się rozsypał nadajnik Silezjany założony Bubie, PG będzie od jutra poszukiwał w miarę dostępnego cenowo, bo to drogi sprzęt. Pozostałe bociany tj. Wojtek, Reksio, Edek i Pepiczek – bez zmian czyli bardzo dobrze ! Aha jeszcze jedno – zdaniem PG Myśliczka jest zdrowa, przekrzywiony ogon został jej po urazie, lotki tak już miała … czy odleci do Afryki zobaczymy, ale jeśli nawet nie, to chyba nie z powodu ułomności fizycznych !
S A R E N K I – maleńki koziołek BARTUŚ, który trafił do Klekusiowa 28 maja przywieziony przez zacną Panią spod Lwówka Śląskiego a wcześniej zabrany z pola przez niefrasobliwych Panów … ma ok 10-12 dni i w momencie pojawienia się w Klejusiowie ważył 1.8 kg. Pod troskliwą opieką Pani Gospodyni, karmiony mleczkiem rośnie, zaaklimatyzował się … biega za Państwem Gosp. jak piesek. Od wczorajszego popołudnia jest jeszcze nowa sarenka LUBKA – ochrzczona tak przez Tymka od miejscowości Lubków, gdzie została znaleziona pogryziona przez jakieś zwierzę – szczęśliwie dość powierzchownie ! Jest trochę większa i waży 3,2 kg. Obie małe sarenki na dzień przebywają w małej wolierze, choć były też na zapoznaniu się z pozostałymi sarenkami – nocują w bocianiej sypialni ! Pozostałe sarenki : B a m b i – w niezłej formie, wciąż popija mleczko, Marti – Kuśtyczek na pewno w ciąży, czekamy na rozwiązanie, Kopytko niestety dalej kuleje i na razie nie ma mowy o jej wypuszczeniu, jeśli kiedyś w ogóle (?) … Rambo dalej rosną różki a Kolanko też daje radę – oboje w dobrej formie !
Ł A B Ę D Z I E – K a j a i K a j t u ś mają się bardzo dobrze, choć potomstwa prawie na pewno w tym toku nie będzie … Trzeci łabędź powoli kończy leczenie i za 1-2 tygodnie opuści Klekusiowo. Ale daleko nie pojedzie – ma załatwione świetne miejsce w Tomaszowie Bolesławieckim u zacnych ludzi … jest tam oczko wodne cztery razy większe od tego w Klekusiowie – tam otrzyma imię a filmik z jego wypuszczenia z pewnością obejrzymy 🙂
N U R O G Ę S I – o naszej Ily niestety nic nie słychać … ale już sygnalizowałem, że jest nowa malutka nurogęś K A R O L E K ! ! ! Jest już kilkanaście dni pod troskliwą opieką Pani Gospodyni i jest spora szansa, że będzie się chowała i rosła. Przebywa w niskiej wolierze pod siatką. Wspominałem już w komentarzach o zdarzeniu które miało miejsce z udziałem nurogęsi w Bolesławcu. PG otrzymał telefon i brał udział przy ratowaniu stadka nurogęsi, które dzieci niechcący wypłoszyły z dziupli z drzewa rosnącego w okolicy basenów w Bolesławcu. Pisklaki nurogęsi w liczbie 9 sztuk rozbiegły się między dziećmi. Tylko dzięki przytomności i zaangażowaniu Wiktora lat 12 z Nowych Jaroszewic i Jego kolegi, którzy połapali maluchy do koszyka, pomocy Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Bolesławcu i w rezultacie interwencji PG, udało się je oddać matce nurogęsi, która popłynęła ze swoimi maluszkami rzeczką !!! Dodam jeszcze, że fatalnie zachowała się miejscowa Straż Miejska.
N O W E P T A S Z K I – Sikorka Bogatka, pochodzi z Wrocławia, młoda, znaleziona na poboczu drogi, prawdopodobnie czymś ogłuszona … po przebadaniu nie stwierdzono większych obrażeń. W r ó b e l e k – trafił dziś do Klekusiowa, ale poza jakimś szokiem chyba też mu niewiele jest ! Przebywają aktualnie zgodnie w jednej klatce i o ile nic się nie zmieni zostaną w ciągu kilku dni wypuszczone na wolność.
P O Z O S T A Ł E Z W I E R Z Ą T K A – mają się dobrze ! Żurawi Bolek i Lolek bez zmian dobrze, zajączki Kicuś i Kicunia – często siedzą w wysokich trawach przy wolierze, specjalnie dla nich pozostawionych … tam też dostają dodatkowe żarcie ! Krogulec został wypuszczony na wolność … pozostałe drapieżne urzędują w wolierach, choć przejście między wolierami zostało zamknięte, ze względu na dużo nowych maluchów w niskiej wolierze. J e ż e, zwłaszcza dwa, się pojawiają, ale trzeba dużo cierpliwości i samozaparcia, bo to zwierzęta nocne i o tej porze można je wypatrywać u sarenek !
PRZYGOTOWANIA DO OFICJALNEGO OTWARCIA OŚRODKA REHABILITACJI DZIKICH ZWIERZĄT trwają pełną parą !!!
– wpłynęło w pięknej tubie Błogosławieństwo na piśmie od Papieża Franciszka,
– Ksiądz Andrzej, Proboszcz Parafii w Tomaszowie Bolesławieckim przygotował, na prezent, piękny obraz Św. Franciszka z Asyżu,
– Na nowo-utworzonym obiekcie Ośrodka Zdrowia (Centrum Medycznego) Pan Waldemar Cieślak namalował artystycznie postać (wizerunek) również Św. Franciszka z Asyżu – bo przecież ORDZ będzie nosił Jego imię, jako patrona.
– na prawo od Ośrodka w stronę kuchni – jest już w zasadzie gotowy mały szpitalik dla zwierząt .
To tylko niektóre z informacji związanych z otwarciem, które nastąpi 7 czerwca od godziny 11.30.
N A Z A K O Ń C Z E N I E
2. Od 5 czerwca rozpoczyna się, zgodnie z zapowiedzią wysyłka bajki „W Bajkowej Krainie Klekusiowo” …
Amigos