28 czerwca została podjęta decyzja o usunięciu z gniazda nieżywego pisklaka. Było to konieczne, ponieważ po nieudanej próbie wyrzucenia ciałka przez Klekotkę, martwy bocian przygniótł żywego.
Zauważyliśmy również, że Ana jedyna który przeżyła, od dwóch dni nie była karmiona. Widzieliśmy, że młody bocian jest bardzo słabyi nie przeżył by następnej nocy.
Po jeszcze kilkugodzinnej obserwacji oraz po konsultacji z weterynarzem oraz z Panem Jackiem z Pogotowia Leśnego w Mikołowie zdjęliśmy bocianka z gniazda. Młody został ?zbadany? przez weterynarza ? był mocno wygłodzony i osłabiony. Bocian jest teraz zadbany, karmiony i ogrzewany.
Obecnie bociek ma się dobrze. Regularnie dostaje pokarm i jest pod stałą opieką weterynaryjną.
Cała akcja została przeprowadzona po to, by uratować małego bocianka. Decyzja o zabraniu go z gniazda była dobrze przemyślana i skonsultowana z odpowiednimi specjalistami. Nie żałuję przeprowadzenia tego działania, bo dzięki temu mały żyje i ma się dobrze. Mojego zachowania nie pochwala nijaki np. (Pan Pio?4). Uważam, że jest hienąbocianią węszącą po wszystkich bocianich portalach i szukającą sensacji. Taka osoba nie może być nazywana bocianolubem.
A ja myślę, że każdy prawdziwy ?bocianolub? zrobiłby tak samo w podobnej sytuacji.
zdjęcia ANY wkrótce
W pełni popieram Pana decyzję. Każde życie jest bezcenne i należy o nie walczyć. Każdy bocianolub nie tylko obserwuje,bo wtedy jest tylko gapiem,ale i troszczy się o bociany, bo to nie tylko piękne i zagadkowe ptaki, ale przede wszystkim są gatunkiem zagrożonym. To właśnie działania człowieka sprawiły,że bocianów jest coraz mniej. Dlatego jeszcze raz chylę czoła przed takimi ludźmi jak Gospodarz Klekusiowa. Wielkie dzięki za uratowanie Any. Trzymamy wszyscy kciuki za małą kluseczkę -Anę.
Ja rowniez popieram Pana decyzje. Jest Pan wspanialym, człowiekiem, dzięki Panu malutki bocianek zyje.
Popieram podjętą akcję ratowania życia każdemu zwierzęciu i ptakowi.Wtym wypadku podjęto słuszną decyzję.Wielkie dzięki za uratowanie małej Any
Dziękowałam p.Mieczysławowi i p.weterynarzom za wspaniała postawę,( na Fc).Jeszcze raz chylę nisko głowę .W Lasku oddali pisklaczka MATCE NATURZE, mimo ogromnego nacisku ze strony bocianolubów.Żałuję , że nie mogę spotkać się w Klekusiowie z boćkami i ich wspaniałymi Gospodarzami.Myślę ,że jakis filmik z tego fantastycznego spotkania zostanie uwieczniony.Serdecznie pozdrawiam ….
Popieram wszystkich, co wszyscy tutaj robią, aby uratować boćka, bardzo było mi przykro jak Klekot zabił i zjadł pierwszego pisklaka, apotem wyrzucił następne dwa. Jestem tutaj od połowy maja, a za sprawą radia TRÓJKI, oni zrobili reklamę o boćkach, Zastanawiam się nad przyjazdem w lipcu, ale muszę przekonać parę osób w rodzinie. Czekam z niecierpliwieniem na malutką ANY aby zobaczyć ją w gnieździe
Jest Pan cudownym człowiekiem. To co Pan zrobił to się nazywa człowieczeństwo.Proszę nie zwracać co jakiś tam????!!!! Sobie mówi. Ja życzę dużo zdrowia i słońca na co dzień.
Witam. W pełni popieram podjęte działania. Wiele osób twierdzi że niedobrze jeżeli „wtrącamy” się do natury ale przepraszam to ludzkość sukcesywnie niszczy naturę to dlaczego nie ratować zwierząt w potrzebie. Tak na marginesie oszołomów typu tamtego pana któremu nie podoba się co ogląda w komputerze jest wielu więc tępić zachowania oszołoma. Gratuluje Panu postawy, wielkiego serca w walce o malego pisklaka za warunki jakie Pan stworzy bocianiej rodzinie. G R A T U L A C J E !!!
Ciszę sie bardzo że są tacy ludzie,którzy pomagają jeśli zachodzi taka potrzeba:)wiem że nie zawsze wolno ingerować w naturę,ale jeśli czasami można to dlaczego nie?Żal by było takiego bezbronnego stworzonka. Jest Pan Wielki! Brawo!
Proszę nie brać sobie do serca tych pomówień.
pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za bocianka.
Ja również Panu bardzo dziękuję za bardzo mądrą i słuszną decyzję. Wszyscy , którzy kochają to miejsce/ i nie tylko/, wszyscy, którzy krok po kroku obserwujemy co dzieje się w Klekusiowie- na pewno są Panu wdzięczni.Przed wyjazdem , 27 czerwca br. pisałam do Pana na mailowy adres strony i właśnie o to prosiłam, choć wiedziałam , że Pan sam , bez podpowiedzi, jakkolwiek po konsultacjach z fachowcami – tak uczyni. Jeszcze raz serdecznie dziękuję.O zabraniu An z gniazda dowiedziałam się wczoraj.po powrocie.
W Łasku i Lewkowie prosiłam i błagałam o ratunek opiekunów gniazd.Niestety. Bocianków już nie ma,sa na Tęczowym Moście ;((.
Jest Pan wyjątkowym CZŁOWIEKIEM.Pozdrawiam serdecznie, gabriela z woj.kujawsko – pomorskiego
Bardzo dziękuję za uratowanie malutkiej Any, trzymam za nią bardzo mocno kciuki!!! Mam ogromną nadzieję, że uda się „zwrot naturze” malucha, a w głowie (jakby coś) mam nadzieję, że lektura „Kajtkowe przygody” to nie tylko fikcja literacka 😉
Cieszę się, że mogę oglądać bocianią rodzinkę i pięknie za tą możliwość dziękuję!!!
Pozdrawiam serdecznie!
Gdy zobaczyłam w gnieździe ostatniego wycieńczonego bocianka to płakałam….. jednak,gdy zobaczyłam go na zdjęciach i na filmiku jak dochodzi do siebie, z apetytem wcina robalki i rybki to…. też płakałam, ale ze szczęścia. Dziękuję z całego serca PANU GOSPODARZOWI I WSZYSTKIM TYM, KTÓRZY PRZYCZYNILI SIĘ DO OCALENIA TEGO BOCIUSIA. Serdecznie wszystkich pozdrawiam i życzę wielu powodów do radości.
Ja także popieram Pańską decyzję.
Gdybyśmy tylko biernie patrzyli co dzieje się w gnieździe z malutkim bociankiem, czulibyśmy się dzisiaj WINNI jego śmierci! Dzięki Panu możemy podziwiać go każdego dnia. Czyż nie chodzi właśnie o to, by tam, gdzie człowiek może uratować życie, powinien to zrobić?
Bardzo dziękuję – z wyrazami szacunku
Popieram ratowanie pisklaka i bardzo się cieszę, że w porę pisklak został uratowany, dzięki temu żyje. Proszę się nie przejmować opinią tego Pana. Bardzo dziękuję za uratowanie życie małego bocianka. Pozdrawiam serdecznie.
Popieram calkowicie Pana decyzje i dziwie sie niezmiernie tym osobom, ktore potrafia patrzec obojetnie na cierpienie zwierzat mimo iz moglyby im pomoc.
Spodobalo mi sie Klekusiowo wlasnie dlatego ze widac tutaj Pana troske o dobro bocianow na kazdym kroku.
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za uratowanie malucha.
Brakuje mi odpowiednich słów, żeby Panu podziękowac.
Ana miała to szczęście, że gniazdo jest po opieką odpowiedzialnego i wrażliwego na cierpienie człowieka, dlatego żyje. W tym sezonie lęgowym, bardzo dużo młodych bocianów straciło życie z wyziębienia, niedożywienia, przez złą pogodę.Niektóre z nich mogły byc uratowane, ale zabrakło ludzkiej wrażliwości. Dziękuję Panu za to, co robi Pan dla Any i dla nas.
Ja podobnie jak pani Ilona plakalam na wiesc o zlej sytuacji w klekusiowym gniazdku.Uwazam,ze decyzja Gospodarza o ratowaniu malenstwa byla jak najbardziej sluszna,bo i przyrodzie trzeba i nalezy czasami pomoc.Kocham te nasze polskie bociany,tu w Kanadzie gdzie mieszkam nie ma ich i to dlatego tak bardzo za nimi tesknie i ogladam transmisje z gniazda pare razy dziennie.Gdy w maju odwiedzilam Polske mialam okazje zobaczyc i podziwiac gniazdo w Brzezinach kolo Koluszek.Patrzylam jak oniemiala na zywo moglam podziwiac te wspaniale ptaki.Kocham je nie tylko ,ze przynosza dzieci nam ludziom ale ze sa madre i kochane
Dziekuje Gospodarzu za uratowanie Any
Trzeba ratowac a oszolaomami sie nei przejmowac!!!!!!!!!!!!!!
Kazdy Bocian na wage zlota
Jestem niezmiernie wdzięczna za ratowanie małego bocianka, bo tam gdzie człowiek może pomóc, powinien to robić. Tylko bezduszni ludzie, albo po prostu leniwi, zasłaniają się teorią o nieingerencji w naturę, choć człowiek ingeruje w nią od zawsze. Nie zasługują oni na uwagę. Potrafią się wymądrzać zza komputera i tylko rozlewać swoje jady. Internauci znają te osoby…
Jeszcze raz wyrazy głębokiego szacunku i uznania dla Pana Gospodarza i Wszystkich , którzy są zaangażowani w ratowanie życia i podjęli taką a nie inną decyzję.
Pozdrawiam serdecznie, życzę powodzenia.
Zaniepokojona jestem proba powrotu pisklatka do Rodzicow.Ratowalam wyrzucone z gniazda dwudniowe zeberki-powtornie zostaly wyrzucone.Troche wysilku i nieprzespanych nocy mnie to kosztowlo ale swoim swiergotem juz przez czteru lata ozywiaja moje mieszkanie.Zycze wszelkiej pomyslnosci WSZYSTKIM OSOBOM zaangazowanym w pomoc istotom slabszym.Krystyna
Każde życie jest bezcenne. Dziękuję za to małe serduszko, które bije, ponieważ miało szczęście spotkać człowieka o wielkim sercu.
Kochani Rodzice,jest mi tu bardzo dobrze, ale…
http://www.youtube.com/watch?v=lwVjU5oyDB8
…Ana
Pani Halko płakałam oglądając pani filmik .Przed Aną jeszcze długa droga do normalności.Na szczęście okres dorastania to ok. 3 mieśiące .Jednak należy powtórzyć próbe powrotu maluszka do rodziców .Trzymam kciuki!!!!
Naprawde niepokoje sie przyszloscia tego maluszka.W gniezdzie nie ma rodzicow,kto sie nim zajmie.Ratujcie malutkiego!
WITAM PANIE GOSPODARZU BARDZO PROSZE O RATOWANIE MALUCHA UWAZAM ZE POWROT DO GNIAZDA JEST ZŁYM POMYSŁEM .RODZICE GO ODRZUCA PISKLE NIE PRZEZYJE A SZKODA BYŁOBY.JESZCZE RAZ PROSZE UWAZAM ZE NATURZE NALEZY POMÓC . SERDECZNIE POZDRAWIAM I ZYCZE DUZO ZDROWIA.
ZAPMNIAŁAM WSPOMNIEC ZE OD MAJA SAMA WYCHOWUJE PISKLE KOSA NA POCZATKU BYLO CIEZKO ALE SIE UDALO NA DZIEN DZISIEJSZY JEST PIEKNYM PTAKIEM I PODKONIEC LIPCA ZWROCE NATURZE UWAZAM ZE JAK SIE URATUJE CHOC JEDNO ZYCIE TO TAK JAK BY URATOWAŁO SIECAŁY SWIAT POZDRAWIAM
Witam
Próbowałam już wczoraj , wpisać podziękowania, za ratowanie Any, ale…coś mi nie wyszło 🙁
Panie Gospodarzu 🙂 BRAWO!!!
Przede wszystkim za podjęcie decyzji o ratowaniu Any. Inne bocianki, nie maja takiego szczęścia, bo nie wykluły się w gnieździe na Pana posesji.
Populacja bocianów spada z roku na rok. Przylatują do nas, narażając się po drodze na wiele niebezpieczeństw (m.in. Liban). Dlatego, należy chronić każdego pisklaczka, bo może się okazać, że te piękne ptaki, będziemy mogli podziwiać tylko w ZOO.
Niestety, są jeszcze ludzie o poglądach p. P?4, którym (tak sądzę), sprawia przyjemność, oglądanie różnych, bocianich tragedii. Co gorsze ? znajdują , popleczników.
Nazywając tego pana, bocianią hieną, wyraził Pan opinię tych, wszystkich, którzy nie mogą spokojnie patrzeć na cierpienie bezbronnych istot.
Panie Gospodarzu, oby więcej było takich ludzi jak Pan, Pan Jacek Wąsiński ? i inni
SZKODA MI MALUSZKA JA SAMA OD MAJA WYCHOWUJE PISKLE KOSA DZIS JUZ JEST FAJNYM PTAKIEM I NIE BAWEM WYPUSZCZE GO NA WOLNOSC DLATEGO TEZ UWAZAM ZE JEST TO ZŁY POMYSL ZEBY MALUSZEK WROCIŁ DO GNIAZDA ZEGAR BIOLOGICZNY U RODZICOW JUZ MINAŁ I MARNE SZANSE BEDZIE MIAŁ NA PRZEZYCIE.DLATEGO TEZ PROSZE PANA GOSPODARZA ZEBY TEGO NIE ROBIŁ JEST PAN WIELKIM CZŁOWIEKIEM ZYCZE PANU DUZO ZDROWIA I RODZINIE POZDRAWIAM.
Popłakałam się czytając te wszystkie komentarze…Dziękuję Panu za dobroć, wrażliwość i życzę dużo radości w życiu!
Gospodarzu, pokłony za uratowanie życia maleńkiej Any. Proszę nie przejmować się kretyńskimi wpisami… te typy tak mają. Szkoda tylko, że pozostałych maluchów nie dało się uratować…
Szanowny Panie Gospodarzu,
Wielkie, wielkie brawa!!! Za odwagę, szybkie decyzje i równie szybkie działania! Miło patrzeć na dobrą kondycję Any! A jako, że każdy Homer ma swojego zoila, to niech i Pan się nie przejmuje nadmiernie komentarzami tych, którzy zamiast działań, uprawiają pustą krytykę. Pan użył określenia „bocianie hieny”, ja jestem mniej delikatna i określam takich ludzi jako… ścierwojady. Wszak to dalej w ptasim temacie;)
Póki co, trzymam mocno kciuki za maleństwo i za Pana… cierpliwości życzę i serdecznie pozdrawiam 🙂
Chylę czoła i podziwiam całą ekipę zaangażowaną w ratowanie maluszka. Jesteście Państwo wspaniałymi ludzmi, którzy nie bali się dziwnej krytyki i podjęli właśnie taką decyzję. Jeszcze raz słowa wielkiego uznania. Pozdrawiam serdecznie!
Gospodarzu, jest Pan wspaniały. Każde życie jest ważne. Brawo, i dziękuję 🙂
Z godzinę temu w Polsacie pokazali reportaż o bocianach. Okazuje się, że w tym roku maluchy zarażają się grzybicą, i bardzo niewiele młodych przeżywa. Grzybica bierze się z zamokniętych ściólek w gniazdach. Maluchy leżą w błocie i zarażają się jakimś grzybem. Bociani rodzice wyrzucają chore młode z gniazd. W tym roku to plaga. Ratunkiem jest wcześniejsze odebranie młodych od rodziców. Leczone zdrowieją. Mówili też, że dobrze by było wymieniać ściółkę i platformę.
Konkludująć, Panie Gospodarzu dzięki Pana intuicji, i dobrym sercu uratował Pan życie Anie. Jeszcze raz dziękuję, i życzę Panu wszystkiego najlepszego 🙂
Witam serdecznie, od godziny obserwuję to wielkie CUDO – ANĘ, jestem Panu bardzo wdzięczna za uratowanie tej prześlicznej istotki.Urosła przez te kilka dni,nabrała siły, porusza się , wprawdzie nieśmiało po swoim nowym domu.
Też uważam , że próba Jej powrotu do natury może się nie udać. Od wielu godzin Klekot i Klekotka są nieobecni.Być może zegar/ jak mówią, piszą Ci, którzy lepiej ode mnie znają się / – biologiczny wybił godzinę, która pozwoliła im na to co się wydarzyło.
Ciągle mam wrażenie, że to nie Klekotka. Nie możemy tego ustalić.
Panu życzę wszelkiego dobra. Jest Pan Wielkim CZŁOWIEKIEM.
Komentarze Pana P . – znam i czytuję je na innych forach.Niestety,Łask nie podjął próby ratowania.Podobnie Lewków.Pan Marcin /opiekun/ – podjął ze mną niestosowną polemikę.Jestem tylko fanem, bocianolubem, ale uważam,że ludzkość wyrządziła NATURZE tyle zła, że choćby jedną istotkę, ale warto ratować. Pozdrawiam serdecznie , gabriela – kujawsko -cpomorskie
Oby więcej takich ludzi jak Pan! Ludzi , którym nie obcy jest los nieporadnych, chorych zwierzątek, ptaków. JEST PAN CZŁOWIEKIEM O WIELKIM, WIELKIM SERCU! . Życzę Panu wszystkiego najlepszego! Niech los Panu sprzyja!
Śpij spokojnie malutki bocianku. Jesteś w dobrych,troskliwych rękach. Miło Cię widzieć…a to wszystko dzięki dobrym i wrażliwym ludziom. Spokojnej nocy życzę Panu Gospodarzowi i wszystkim Kochanym Ratownikom, którzy walczyli o bocianka.
P.S. Mieszkam w Szczecinie, a Klekusiowo jest moją ulubioną stronką.
WITAM MOGŁABYM GODZINAMI OGLADAC MALUSZKA JEST UROCZY I CODZIENNIE WIEKSZY POZDRAWIAM
Drogi Panie Gospodarzu, ja również dziękuję bardzo za trud poniesiony dla ratowania jednego, maleńkiego, bocianiego życia. Obserwując zdarzenia w tym gnieździe wierzyłam w podjęcie akcji ratunkowej. Nie zawiodłam się!!! Czyż to nie jest piękne? Pozdrawiam serdecznie z Łodzi. Życzę wytrwałości w działaniach. Wanda Kowalska
Dziękuję za to co Pan zrobił, życie jednego bocianiątka dla KOGOŚ okazało się bezcenne. DZIĘKUJĘ
wiedząc ze na swiecie sa tacy ludzie jak Pan ,ten swiat staje sie piekniejszy , dziekuje Panu przede wszystkim za serce okazane temu malemu stworzeniu i za poswiecenie czasu w opiece nad nim, to spore wyzwanie dbac o takiego malucha a jednak Pan sie tego podjał bez wahania ,zycze Panu aby w zyciu spotykały pana tylko dobre rzeczy i otaczali Pana ludzie o rownie wielkiej wrazliwosci .Wszystkiego dobrego Panu , pana rodzinie i malej Any która wbrew pozorom jest szczesciara ze wyklula sie w Klekusiowie !
Bardzo dziękuję za Pana WIELKIE SERCE, poświęcenie dla ratowania życia maluszkowi. Ja też bym tak postąpiła. Niech los PANU i pańskiej rodzinie sprzyja, niech szczęście państwa nie opuszcza. Pozdrawiam
WITAM MAŁA ANA JEST SLICZNA WIDAC ZE BARDZO ZADBANA I ODZYWIONA A TO WSZYSTKO DZIEKI GOSPODARZOWI JEST PAN CUDOWNYM CZŁOWIEKIEM. DZIEKUJE.
I dobrze sie stało, Ana ocalona. Rośnie, że aż miło. Brawo dla decyzji i postawy GOSPODARZA. Szkoda, że wcześniej nie interweniowano; można było ocalić ich więcej i nie tylko w tym gnieździe. Kiedy tygrysica odrzuca swoje małe to opiekunowie odchowują młode z powodzeniem. Na drugi raz, wobec malejącej populacji tych pięknych ptaków – warto o tym pomyśleć. Trzeba takie małe odrzucane szybko i sprawnie odebrać, przebadać i odchować. Przecież dołączą potem jako dorosłe do całkiem dzikich bocianów. Nie wystarczy wpisać komunikat uprzedzający o „drastyczności praw natury”. Boćków jest coraz mniej, trzeba działać. Tę myśl nieśmiało polecam wszystkim, którzy na lipcowym spotkaniu będą.
Ogromnie się cieszę,że mała Ana jest uratowana. Uważam, że to była słuszna decyzja za co z całego serca dziękuję wszystkim, którzy w akcji ratunkowej brali udział. Widziałam co stało się wcześniej w gnieździe i dlatego jeszcze większa radość, że jedyne pisklę przetrwało. Ana jest urocza, patrzę na nią codziennie z wielką radością w sercu.
Specjaliści biją na alarm, że w tym roku, są miejsca w Polsce gdzie wyginęło 90% bocianiej populacji /młode/. Za późne lęgi, brak pokarmu bo za zimno, obfite deszcze, które chyba są główną przyczyną śmierci maluchów. Każdy uratowany bociek jest na wagę złota i chwała ludziom, którzy uratowali ostatniego /gdzieniegdzie dwa ostatnie/, malucha. Doglądanie pisklaka wymaga wiele troski, zachodu i wielkiego serca. Nie na darmo funkcjonuje powiedzenie – kto jest dobry dla zwierząt – jest dobry dla ludzi. Coś w tym jest.
Ana jest dowodem na wrażliwość i dobroć opiekunów. W tym roku prawdopodobnie nie wyleci do Afryki, niech chowa się zdrowo, a w przyszłości niech do nas wraca. Może założy gdzieś rodzinę akurat w gnieździe, gdzie są kamerki /a dużo tych gniazd jest pustych/ i będzie cieszyć nasze oko.
Ja wychodzę z założenie – jeżeli można, są warunki – jak najbardziej pomagamy. Łatwo jest krytykować, bo to nie wymaga wysiłku.
Witam po raz kolejny, serdecznie pozdrawiam Pana Mieczysława z Rodziną i dziękuję za opiekę nad Aną.
Podpatruję ją codziennie i nie wierzę oczom , że tak szybko rośnie i rozwija się. Męczy mnie tylko jedno pytanie : co dalej ? Gdzieś trafi, w jakieś kolejne dobre dłonie i dotrze do dobrego serca ! Tego jestem pewna. Mikołów ? A może zostanie do czasu, kiedy stanie się zupełnie niezależna ? Czy ona będzie umiała odnaleźć się w innym, surowym środowisku ?
Czy już są jakieś wobec Any plany.Czas szybko płynie, Ana rośnie w niesamowitym tempie.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze Panu i Rodzinie.Do usłyszenia, bo nie będę mogła przyjechać do „Klekusiowa” i bardzo żałuję.
WITAM NO WŁASNIE NURTUJE MNIE TO SAMO PYTANIE CO PANIA GABRIELE CO DALEJ Z NASZA SLICZNOTKA ALE MYSLE ZE PAN GOSPODARZ ZAOPIEKUJE SIE ANA DO WIOSNY . PRZYZNAJE JEST TO SPORE WEZWANIE.ALE MOZE WARTO JESLI TYLKO POZWOLA NA TO WARUNKI. POZDRAWIAM PANA GOSPODARZA I RODZINE ZYCZE DUUUUZZZO ZDROWIA.
Bardzo, bardzo dziękuję – widziałam co się stało w Lesku i przestałam obserwować inne gniazda, ale z tego co tu przeczytałam wiem, że można jednak przy odrobinie dobrej woli pomóc pisklakom – jeszcze raz bardzo dziękuje
Wczoraj widziałam naszą Anę w nowym gnieżdzie.Muszę przyznać,że bardzo się bałam żeby nie wypadła. Wieczorem wróciła już do klatki.To już nie ta Ana,którą można wziąć do ręki. Rośnie „na potęgę”.Jest prześliczna,taka zadbana i ten puszek taki milutki.Widac,że jest pod opieką WSPANIAŁYCH LUDZI !!!!!!!!
GOSPODARZU, jest Pan niesamowitym CZŁOWIEKIEM. Wzruszył mnie ten dzisiejszy widok, tak jak wzrusza mnie to wszystko, co Pan robi dla bocianów, nie szczędząc sił i środków, a także własnego czasu.
Serce się raduje,gdy patrzę jak rośnie mała Ana, ocalona przez Pana.
I jakim małym, nędznym człowieczkiem jest przy Panu niejaki P… .4, który wysilił się niedawno na post pełen absurdalnych zarzutów.
Życie ma się tylko jedno i dlatego warto je ratować,bez względu na to, czy dot. człowieka czy ptaka. Dziękuję.
Przepięknie prezentują się bocianki w gniazdach.Nasza pupilka Ana pod niebieskim parasolem.A jaki w drugim gnieżdzie?Klekot,Klekotka czy obcy jakiś bocian?Odczytałam na obrączce SP 30L,albo SP304.
witam zycze PANU I RODZINIE i bociankowi niech WAS BOG BŁOGOSLAWI tak mało jest tak dobrych ludzi. Pragne zeby mała ana wyrosła na pieknego bociana i była szczesliwa. POZDRAWIAM.
Panie Gospodarzu, jest pan wspaniałym człowiekiem! To gniazdo dla małej Any to rewelacyjny pomysł i ten parasol…
Jestem pod wrażeniem i ci wszyscy co zostawiają naturę sobie samej bo ona sobie poradzi, niechaj się uczą od pana, tej wrażliwości na przyrodę. Jaki kto jest dla zwierząt, taki jest dla człowieka. Bardzo lubię tu zaglądać i patrzeć na Anę jak spokojnie rośnie. Dziękuję!
Witam serdecznie KLEKUSIOWO , Pana Gospodarza i Jego Rodzinę – w sposób szczególny.Witam wszystkich odwiedzających tę stronę, a jest ich miliony.
Dziękuję Panu.To jedno słowo, tylko.
Ana ma nadzwyczaj dobrze i przychylam się do wszystkich wpisów : życie jest tylko jedno, dotyczy to też braci mniejszych. Może szczególnie właśnie ich, ponieważ są zdani na siebie a w ekstrymalnych warunkach – na człowieka, który potrafi WSZYSTKO, a przede wszystkim zniszczyć.
Wierzę i dlatego już nie pytam, gdzie trafi Ana/ trafi tam gdzie ma trafić /.
Mam nadzieję odwiedzić kiedyś to miejsce – nie w terminie, ale innym.Komentarze p.Piotra , o auro -turystyce – pozostawiam milczeniu. Pozdrawiam serdecznie ,gabriela 🙂
Panie Gospodarzu podziwiam takich ludzi jak PAN, bo jeżeli widzi się krzywdę zwierząt to zawsze ale to bezwzględnie zawsze należy im pomóc. Dziękuję za uratowanie malutkiej ANY myślę że wyrośnie z niej piękna bocianica i to dzięki Pana dobremu sercu i interwencji w porę. Dziękuję 🙂
Dzień dobry, obserwuję Klekusia nocującego od kilku dni w gnieździe.Czy na pewno jest to Klekotka. Panie Gospodarzu – czy mógłby Pan podjechać do łąki i zobaczyć co w tamtym gnieździe ? Czy jest bocianica , czy sama …….. Przepraszam za tę prośbę, ale to jest ciekawe , co teraz się dzieje.
Pozdrawiam serdecznie i proszę pogłaskać małą Anę :)gabriela
Wielkie dzięki za opiekę nad Aną. To była bardzo dobra decyzja. Trzeba pomagać bocianom, które mają w tym roku bardzo ciężko. Mam nadzieję, że maluch wyrośnie na pięknego bociana.
WITAM PANI GABRIELO NA MOJE WYCZUCIE TO NIE JEST KLEKOTKA TYLKO UBIEGŁOROCZNA PARTNERKA CZYLI NOWA . HMMM TAK MI SIE WYDAJE POZDRAWIAM
DZIEN DOBRY NIE WIDZIALAM MAŁEJ ANY TRZY DNI JEST NIE DOPOZNANIA SZYBKO ROSNIE JEST PIEKNA MAŁA ANA KLEKOTKA, POZDRAWIAM PANA GOSPODARZA I TYM RAZEM TYMOTEUSZA I ZYCZE DUUUUZO ZDROWIA.
Witam, nie widziałam Any od 18 lipca. To niesamowite, jak rośnie i rozwija się.Jestem godna podziwu dla Pana Gospodarza jeśli chodzi o rozwiązanie problemu.Ana ma swoje gniazdo. Ciekawe ,że Klekot z Nową nie reagują.Podobnie Klekotka w gnieździe II, przeiceż to jej dziecko.
Ciekawi mnie co dalej ? A może………….. Klekot i Nowa zajmą się Aną. Przysposobienia i adopcje zdarzyły się w niemieckich co najmniej dwóch gniazdach i Ana miałaby przybranych rodziców.
Dużo obserwuję gniazd i zdarzają się takie sytuacje………. . Życzę Panu Panie Mieczysławie dobrego rozwiązania tej sytuacji.Nie jest łatwa, ale jest Pan mądrym, dobrym człowiekiem. A wszystkim, nie sprzymierzeńcom – życzę, by przez chwilę się zastanowili.
Urzędnicy również. Nieżyczliwi -też. Jestem prawnikiem , w razie potrzeby – pomogę 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂 gabriela
Serdecznie pozdrawiam opiekuna/ow bocianka Any. Zagladam do niej codziennie. Widze ze jest dobrze zabezpieczona. Ma bliski kontakt z doroslymi bocianami. Dobrze to wszystko urzadzone!!! W Niemczech tez pomagaja bocianom… Dla ptaszkow buduja ludzie takze karmiki, zima sa dokarmiane… Zycze duzo radosci dla Panstwa i dla nas w podgladaniu dalszych losow Any.
WITAM MAM PYTANIE JAK SIE CZUJE ANA BO OD KILKU DNI NIE MA O NIEJ INFORACJI BEDE WDZIECZNA ZA ODPOWIEDZ POZDRAWIAM
Myślę,że nie tylko przelatujące nad Klekusiowem bociany podziękowały za uratowanie Any. Dziś ona sama podziękowała swojemu Wybawcy, wykonując pierwszy lot. Udowodniła,że warto było ją uratować. Wiele osób życzliwych Gospodarzowi i Jego Rodzinie czekało na ten moment,wierząc że opiekowanie się Aną przyniesie rezultaty.
Warto było i o tym Pan, Gospodarzu, doskonale wie, a ja cieszę się razem z Panem. Z dużym sentymentem wspominam wszystkie wyczyny niesamowitego Tymusia z 2011 r, a teraz doszła Ana, uratowana przez Pana. Dziękuję za wszystko,co Pan dla bocianów robi, a Anie życzę szczęśliwego lotu do Afryki i powrotu do Klekusiowa za kilka lat.