ZAMIAST WSTĘPU – MAŁY FELIETONIK
Wielu z nas uwielbia Klekusiowo. Lubimy tu zaglądać, żeby się odstresować, nacieszyć wzrok widokami zwierzątek … Faktycznie jak patrzymy na klekusiową łąkę, to przeważnie obrazek jest sielski, anielski – niemalże jak z mamusinych (babcinych) lanszafcików czy makatek wiszących w kuchni przy piecu. Albo jeszcze bardziej przypomina to jarmarczne dawne obrazy, uchodzące za kiczowate – z jeleniem, którego świetnie zastępują daniele z psotnym Jasiem na czele … na środku regularnego, okrągłego jeziorka z wysepka i wierzbą płaczącą a po nim pływają sobie dwa łabędzie … po łące biegają sarenki, żurawie … kroczy majestatycznie bocian – słowem bajkowa sceneria !!! Upajając się widokami i słodyczą płynąca od mieszkańców łąki zapominamy, że ten bezsprzecznie śliczny zakątek, nie jest bajką ani nawet zoologiem – to Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt ! … ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. Trudno spodziewać się, że wszystko tu będzie toczyć się pozytywnie – to tak jakby spodziewać się że ze szpitala wychodzić będą wyłącznie sami wyleczeni i zdrowi ludzie ! Są więc sukcesy w wyleczeniu ale też porażki … piszę, te oczywiste wydawało by się prawdy, ale są osoby które nie chcą tego przyjąć do wiadomości. Część złych wieści, ale nie wszystkie, ostatnio przekazywałem a teraz uzupełniam. Z malutkich nurogęsi uratowały się tylko 3 z 13, odeszły wszystkie małe jeżyki i to błyskawicznie, widocznie na skutek śmiertelnego wirusa, który pewnie wcześniej zaatakował ich matkę. Odeszła sowa usztka, która absolutnie nie chciała jeść. Nie udało się też uratować nietoperza, ale jego stan był już agonalny w momencie przywiezienia. Stracone zostało jedno jajeczko u Bubu i Buby, być może uszkodzone protezą. I na koniec tego złego katalogu – z dziesięciu małych, dzikich kaczuszek krzyżówek zostały tylko trzy … reszta była poduszona w trawie, być może przez matkę ??? ciągle do końca nie możemy zrozumieć praw i motywów natury … tak często odmiennej od naszego myślenia ?! Ale przejdźmy do pozytywów, których nie brakuje i które zdecydowanie przeważają !!! Z ostatnich nabytków … m.in. świetnie chowają się trzy myszołowy (w tym Pazurek i Skrzypek), jastrząb Misiu, pustułka, trzy sowy puszczyki w tym dwie młodziutkie, sroczka, dwa bociany, tj Buba i najnowszy, który właśnie otrzymał imię Myślik. Jest też łabędź Kajtuś (II) , który natychmiast zaadaptował się do nowych warunków !
Biorąc pod uwagę wielka falę kataklizmów jaka przewinęła się przez inne gniazda w ostatnich dniach (i nie tylko gniazda) – możemy dziękować Bogu albo Opatrzności – jak ktoś woli, że ominęły one Klekusiowo !!! Cała dziesiątka bocianków chowa się póki co zdrowo (odpukać w niemalowane), nieuzasadnione są obawy o najmniejsze w Klekusiowie czy Szczytnicy … jak przypomnimy sobie Nema sprzed dwóch lat to też „nadganiał” do rodzeństwa … najmłodszy szuka sposobów żeby dorównać starszym i większym … wyrabia się spryt … a często to, że jest mały staje się jego atutem i wślizguje się dołem między większym rodzeństwem. A jakby co w razie czego PG czuwa 🙂 Wszystko co tu napisałem nie znaczy, że nie możemy cieszyć się z obrazków Klekusiowa i przeuroczych, słodkich zwierzątek, tak skutecznie ładujących „nasze akumulatory”.
N O W E Z W I E R Z Ą T K A
K U N A – młodziutka … pojawiła się w Klekusiowie ale tylko na jeden dzień ! Natychmiast zaopiekowała się nią Pani Weterynarz i przebywa u Niej w domu czyli pod znakomitą opieka i ma się dobrze !!!
3 M A L E Ń K I E S Ó J K I … jeszcze nieopierzone, trafiły od mieszkańca, który znalazł rozwalone gniazdo sójek przez kota … ten niestety jednego zadusił, drugi trochę ucierpiał i zawiesił się na siatce (wyjdzie z tego), cała pozostała przy życiu trójka dobrze rokuje. Przebywają od piątku (26.05) a w domu pod ścisłą opieką Pani Gosp. … stąd ich nazwa Sójki – Anulki.
S A R E N K A Kolejna młodziutka sarenka, ma dwa tygodnie – mocno poszkodowana podczas prac polowych, prawdopodobnie niechcący podczas koszenia, ma połamane dwie nóżki, przednia i tylną i to poważnie, chyba kilkakrotnie … i tu zaskoczenie ! Po prześwietleniu i specjalistycznym usztywnieniu – bo nie można założyć gipsu, gdyż szybko rośnie – w tym wszystkim chodzi, spaceruje i rokowania też są dobre !
MACIUPKA SARENKA ma może dwa – trzy dni … zabrana nierozważnie z lasu przez osobę, która szybko zrozumiała swój błąd, ale było za późno – jeszcze ze śladami pępowiny … no czysta głupota !!! Jeszcze raz – nie zabierajmy małych zwierzątek z lasu czy pola nie upewniwszy się czy na pewno są opuszczone !!! Powtarzamy to jak mantrę a przypadki zabierania zwierząt, gdy matka oddaliła się by zorganizować pożywienie, ciągle się zdarzają. Ta maciupka sarenka, która jest od poniedziałku (29.05), karmiona kozim mlekiem i pod najbardziej troskliwa opieką – jeśli przetrzyma najbliższe 3-4 dni (a zaczyna jeść) – to będzie dobrze !
D W A Z A J Ą C Z K I – jeden większy a drugi mniejszy … ale oba maleńkie ! Zabrane przez dzieci z łąki – kolejny nierozważny postępek, więc uczmy też dzieci by nie zabierały zwierzątek bez potrzeby !!! Przetrzymywane przez kilka dni w stodole i chyba bez fachowej opieki … do powrotu w miejsce, skąd były wzięte było za późno, więc trafiły do Klekusiowa. Przebywają wraz z malutkimi sarenkami w pomieszczeniu, gdzie swego czasu przebywała Pola – jak ktoś pamięta, za takimi kratkami, na środku kompleksu budynków, zawierającego też zimowe pomieszczenia dla sarenek i danieli – na wprost wejścia na łąkę. Jest duża szansa, że się uchowają i wbrew temu co niektórzy sądzą mogą być – podobnie ja malutkie sarenki – przywrócone naturze. Warunkiem jest kawałek lasu, ogrodzonego, w którym mogłyby przyzwyczaić się do życia w lesie – ale o tym już wczesniej pisałem i to osobny temat.
D O T Y C H C Z A S O W I M I E S Z K A Ń C Y
S R O C Z K A – Ma się znakomicie, samodzielnie je … jeśli wszystko będzie szło w tym pozytywnym kierunku – to za kilka dni będzie się kwalifikowała do wypuszczenia na wolność, co być może odbędzie się z udziałem dzieci ze szkoły podstawowej.
M Y Ś L I K czyli nasz najnowszy bocian, przebywający z nielotami w małej wolierze – jest pod obserwacją … trochę podfruwa m.in. na dużą klatkę, gdzie lubi przebywać – na razie trudno o dokładniejszą diagnozę, będzie łatwiej gdy będzie można go wpuścić do dużej woliery … a na to trzeba poczekać.
N U R O G Ę S I – trzy w świetnej formie … podobnie jak pozostałe przy życiu trzy maleńkie krzyżówki. Jak wszystko dobrze pójdzie, nasze nurogęsi, będą jeszcze w tym tygodniu wypuszczone na jeziorko … i co się dalej stanie ??? … toż wszyscy jesteśmy bardzo ciekawi.
SZPONIASTE wszystkie mają się dobrze i coraz lepiej – o czym już wspominałem wyżej. P O L A – nie tracimy nadziei, że w końcu urodzi koźlęta (lub choć jedno) … wg źródeł wykocenie następuje u saren w maju lub czerwcu – to czekamy !!!
Od ponad miesiąca nie mamy żadnych wieści od Szwędusi i Evry … wygląda na to, że oddaliły się na dobre. Choć jest jeszcze nikła nadzieja, że na jesieni któraś powróci, zwłaszcza może to być Evra przyzwyczajona do zimowania ?!
N A K O N I E C – KOMUNIKAT ORGANIZACYJNY
Nie będzie w tym roku organizowany Zjazd Bocianolubów !!! No niestety, nadmiar obowiązków to uniemożliwia – wystarczy porównać co było rok temu w Klekusiowie a co jest dzisiaj. Powstanie i rozwój w ostatnich miesiącach Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt i ciągle przybywający pensjonariusze – skłania do postawienia pytania : gdzie jest kres możliwości dla tego typu ośrodka ? który nie jest z gumy … a potrzeby zdają się nie mieć dna ! Jest też luźny projekt – o ile uda się zapanować nad możliwościami Ośrodka – by zorganizować na jesieni przyszłego roku Zjazd Naukowców Bociana Białego, który co roku odbywa się w innym miejscu Polski a Pan Gosp. w nich uczestniczy. Z tym, że miałoby to całkiem odmienny charakter – już nie rodzinno piknikowy a oparty o wymianę informacji – to raczej konferencja naukowa. Oczywiście zainteresowana czołówka Bocianolubów, o ile dysponowałaby czasem mogłaby w takim zjeździe uczestniczyć ! Póki co zapraszamy w tym roku wszystkich miłośników Klekusiowa do indywidualnych odwiedzin – jak wiadomo baza noclegowa jest.
Amigos
Amigos 🙂 Bardzo dziękuję za cenne, choć nie tylko dobre, wiadomości. Na dzień dobry dostałam dużą porcję informacji, za wszystkie jeszcze raz dziękuję 🙂 W związku z tym, że kolejnego Zlotu nie będzie 🙁 (dziękuję za informację), postaramy się z mężem zaplanować indywidualnie choćby krótkie odwiedziny w Klekusiowie 🙂
Dzięki Amigos!! Piszesz coraz więcej i coraz lepiej – a zawartość? no cóż taka jak życie – raz dobrze a raz źle! W sumie jednak wynika z Twoich wpisów jedno – bezcenna rola Klekusiowa i Ich Gospodarzy a nam pozostaje się uczyć pokory wobec wszystkiego co żyje. Dziękuję wszystkim którzy się do tego przyczyniają!!
Znakomity wniosek podpisuję się pod nim w pełni !!! Serdecznie pozdrawiam.
Jak zwykle dziękuję za ciekawe wiadomości. Pozdrawiam
Dziękuję za informacje. Trochę smutno, że nie spotkamy się w znajomym gronie bocianolubów w Klekusiowie, ale może łut szczęścia kiedyś dopisze i nałożą się indywidualne spotkania? Kto wie? 🙂